Jak na prawdziwą grupę ssaków przystało - odruch ssania u maluchów jest silny  i nie ma co go zwalczać na siłę- bo stracimy siły właściwie tylko my ( rodzice). Mądrzyć się nie będę. Fachowej literatury typu :
- jak zniechęcić do smoczka?
- czy smoczek lepszy niż cokolwiek innego
- jak pożegnać smoczek raz na zawsze
Nie znam.

Mam tylko własne przemyślenia - niekoniecznie dobre i niekoniecznie idealne. Smoczki mam, na pamiątkę - nawet kilka różnych. Pamiętam kiedy próbowałam wmówić starszakowi - kiedy jeszcze był noworodkiem a potem niemowlakiem, że smoczek jest dobry. Idealny na wszystkie chwile, wtedy gdy nie działało już nic a płacz trwał 24 godzinę. Kiedy doba się kończyła a ja nie przespałam porządnie nawet 30 minut (jak to przetrwałam - nie wiem), ale wiem jedno- starszak smoczka zwyczajnie nie chciał - Ile było moich prób i litościwych spojrzeń - już nawet policzyć nie mogę.  (doradzano mi nawet, żeby  zamoczyć smoczek w słodziutkim ulepszaczu) - no i zostało - życie bez smoczka. Przetrwałam rok. Płacz po roku ustał jak ręką odjął - i przynajmniej nie musiałam szukać sposobów jak zakończyć smoczkowanie bez walki.
Dziś próbuję z Maluchem, który przesypia trochę więcej, nawet można powiedzieć, że daje mi się wyspać ;) ale poza przespaną nocą jest dzień, kiedy muszę wykonać kilka obowiązków lub kiedy zdaję sobie sprawę, że maluch (nawet jeśli bym bardzo tego chciała) pępkiem świata być nie może - bo jest drugie dziecko, wymagające również dużo uwagi i poświęcenia. Tak więc przygotowałam dla Malucha smoczek- już tylko jeden - tak na próbę. Próba jedna się powiodła - udało się ssać smoczek przez kilka minut. pozostałe 10 prób  i kolejnych 10 i kolejnych - poniosło klęskę, widać było większą niechęć i zdenerwowanie. Po wyraźnym Nieee Malucha - odpuściłam - noszę więc smoczek awaryjnie z nadzieją, że może kiedyś się uda.
Ciekawe czy dzieci wyczuwają to, czy mają może zakodowane w genach, że matka -  dentystka i jak przystało na dzieci dentystki smoczka ssać nie powinny.
Wracając do sedna sprawy uważam że:
- jeśli ssanie smoczka ma " wyciszyć i uspokoić Malucha" - nie ma co się przed tym bronić. Często odruch ssania jest taki duży że trudno go zastąpić czymkolwiek innym
- badania wykazały, że ssanie smoczka może powodować wady zgryzu - dlatego, należy odstawić smoczek przed ukończeniem 2 r.ż , używać go tylko wtedy kiedy naprawdę jest konieczny
- wybierając rodzaj smoczka powinniśmy zwrócić uwagę na jego kształt. Najbardziej odpowiedni jest smoczek ortodontyczny.
- smoczek należy wprowadzić po 6 tyg. życia. Czasami zdarza się, że wcześniejsze wprowadzenie może zaburzyć chęć ssania piersi i regulację laktacji.
- pamiętajmy o tym,  żeby nie używać go zbyt często. Nie powinien zastępować bliskości z rodzicami i poczucia bezpieczeństwa
- smoczek nie powinien być posypywany cukrem, tudzież innymi substancjami zachęcającymi do ssania
- smoczka nie powinno się przywiązywać sznureczkiem do ubranka, łóżeczka niesie to za sobą realne niebezpieczeństwo.
- należy dbać o właściwą higienę smoczka  oraz o to, by nie miał on  kontaktu z jamą ustną drugiej osoby ( co często spotykane)




Według badań Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku co drugi dentysta doświadcza przykrości ze strony pacjenta.
Czasami brakuje słów.. czasami brakuje myśli.. Zastanawiam się jak to możliwe, jak można zrobić w gabinecie medycznym aferę o 7 minut opóźnienia?
 Dzień jak co dzień. Harmonia dnia zaburzona awanturą Pani Pacjentki  X która stanowczo wyraziła swój protest  i wylała kubeł goryczy związany z opóźnieniem wizyty. Spoglądam na zegarek. Opóźnienie równo 7 minut. Zastanawiam się co mam zrobić w takich przypadkach? - może odpowiedzieć :
Droga Pacjentko:
Czasu wykonania zabiegu nie da się przewidzieć w 100%, nie wyobrażam sobie sytuacji w której widząc wybijającą godzinę 19.00 wyganiam dziecko z fotela z niezakończonym leczeniem, niezabezpieczonym zębem, bo ktoś czeka niecierpliwie w poczekalni. a może  mam zwyczajnie powiedzieć żegnam bo jestem robotem ustawionym na odpowiednią godzinę niezależnie od etapu pracy?. i w tej właśnie chwili przypomina mi się sytuacja sprzed kilku lat. Miałam umówioną wizytę u lekarza X wizytę prywatną, za którą płaci się niemałe pieniądze. Godzina wyznaczona na 20.." lekkie "opóźnienie pozwoliło mi wejść do gabinetu o 00.15. Opóźnienia  równo 4 godziny 15 minut. Afery nie zrobiłam. Weszłam, podziękowałam, wyszłam z wdzięcznością. Afery nie zrobiłam.. Dlaczego? bo godność mi na to nie pozwala, bo wiem co znaczy sztuka dobrego zachowania a przede wszystkim znam realia życia codziennego w funkcjonowania w świecie medycznym?... A może dokładnie wiem o tym, że każdy pacjent zasługuje na " poświęcony czas" . Pacjent odpowiednia diagnostyka czas, rozmowa. Czas lekarza, a nie czas który pokazuje zegar.
Droga Pacjentko uśmiechnęłam się do Ciebie bo
"... to jest wysiłek: być na tyle eleganckim, żeby nawet w złości kiedy ktoś nas obrazi nie odwdzięczać się tym samym..." ks. Jan Kaczkowski