Czasami potrzebujemy więcej czasu, musimy zrobić to i owo, marzymy o wolnych chwilach, momentach tylko dla siebie. Wyobrażamy sobie jak wygląda dzień pełen luzu i wolności. Próbujemy odzyskać stracony czas i poświęcamy go na małe przyjemności, próbujemy odciąć się od świata zewnętrznego i wykrzyczeć by dał nam trochę odpocząć. Czy warto?
Czasu wolnego - brak. Przeglądam zeszłoroczny kalendarz i wolnej chwili dla siebie praktycznie w nim nie ma. Nie wynika to wcale z przymusu, ani przepracowania - mój wybór, moje chęci i moje zamiłowanie do tego, co trwa. Gdyby tak spojrzeć wstecz to mija już 3 rok, a ja zupełnie go nie potrzebuję. Czasami przebiega myśl, że może jednak przydałaby się beztroska chwila, ale myśl ta zupełnie znika, pęka jak mydlana bańka i długo nie wraca. Mówią mędrcy, że każda matka potrzebuje chwili oddechu żeby być lepszą matką. Dla mnie najcudowniejsze chwile i spełnione życie to czas, spędzony wspólnie z dzieckiem. To wszystkie zabawy, obowiązki (oprócz pracy zawodowej) tworzone razem w ogromnym poczuciu więzi. To czas, który trwa lecz za chwilę przeminie i mam tego świadomość. Dlatego garnę do siebie krótką, nawet najkrótszą wspólną chwilę. Dla mnie mój wolny czas - to śmiech mojego dziecka, mój relaks to radosne zabawy, a odskocznia to wspólne spacery. Obowiązki są - każdy je ma, realizowane w środku nocy, mimo zmęczenia nie odkładane na następny dzień, bo następny dzień to jest nasz wspólny czas, wspólny pomimo wszystko.

Dla Z, której poświęcam mój cały wolny czas.

cyt:
"Kiedy dziecko śpiewa - śpiewa cały świat,
....
Kiedy dziecko tańczy – tańczy cały świat.
...
Kiedy dziecko płacze – płacze cały świat.
...
Dajcie dzieciom słońce, żeby łez nie było,
Dajcie dzieciom słońce, dajcie dzieciom miłość.
Dajcie dzieciom słońce, całe słońce z nieba,
Żeby mogły tańczyć, mogły śpiewać."

Wanda Chotomska


"Czasami jest jak wiosenna zorza"- tym zdaniem rozpoczęłam prezentację maturalną. To było jakieś 11 lat temu i już wtedy wiedziałam, że będę w przyszłości dentystą.
Opisując moją codzienna pracę -  stomatologa, podkreślam słowo czasami i zaczynam od początku. Czasami jest jak wiosenna zorza. Czasami to znaczy bardzo rzadko.
"Kiedyś to było kiedyś". Kiedyś myślałam inaczej, żyjąc ideałami, pasją, wyimaginowanymi chwilami, nie mającymi odzwierciedlenia w rzeczywistości, kiedyś myślałam, że wszystko w stomatologii będzie łatwe, proste, idealne i piękne niczym wiosenna zorza.
Często dąży się do ideału, proponując pacjentom dobre rozwiązania, jednak życie koryguje nasze zamiary i wybiera się te propozycje, które dalekie od najlepszych służą poprawie. Starasz się więc z całej siły, żeby z wybranego rozwiązania wyczarować coś w stylu wiosennej zorzy, lecz warunki sprawiają, że namalować możesz tylko zwykły zachód słońca. Pomimo tego dokładasz wszelkich starań, żeby ten zachód słońca wyglądał dobrze.





Dwóch pacjentów i dwa takie same rozwiązania.
Osoby zgłosiły się do gabinetu chcąc uzyskać poprawę estetyki wizualnej w odcinku przednim - zęby bardzo mocno przebarwione, leczone endodontycznie wiele lat temu. Pacjentki odrzuciły propozycję pracy protetycznej ceramicznej, wybierając rozwiązanie tymczasowe w postaci pokrycia powierzchni wargowych kompozytem.

Pacjentka 1



Pacjentka 2
(brak zdjęcia sytuacji wyjściowej, 4 zęby sieczne bardzo mocno przebarwione, wykonano pokrycie 4 zębów siecznych)